Dwa wpisy temu rozpocząłem, przewidzianą na trzy wpisy, dyskusję o uniformizacji prawa konkurencji w ramach Światowej Organizacji Handlu. Obiecałem też, że wyjaśnię, jak reguły konkurencji mają się do liberalizacji światowego handlu i dlaczego skuteczne prawo antymonopolowe jest niezbędne dla realizacji celów WTO.
Poniżej przedstawię punkty styczności pomiędzy prawem konkurencji, a WTO.
A, więc, jaki wpływ mają praktyki ograniczające konkurencję na światowy handel?
1. Teza Ricardo i międzynarodowe kartele
Po pierwsze, należy pamiętać, że ideą przyświecającą likwidacji barier (takich jak przede wszystkim cła) dla handlu międzynarodowego jest ekonomiczna teza o przewadze komparatywnej sformułowana przez angielskiego ekonomistę D. Ricardo. Zgodnie z ową tezą, przy braku barier dla handlu międzynarodowego każdy kraj skupi się na produkcji tych dóbr, które produkować opłaca się mu najbardziej, wskutek czego spadną globalne koszty produkcji, a tym samym ceny. Pamiętając jednak o tym, że ceny na rynkach, na których działają kartele raczej rosną, a nie spadają, globalny spadek cen wywołany likwidacją barier dla handlu (zgodnie z tezą Ricardo) może zostać zniweczony przez działalność karteli (w szczególności karteli międzynarodowych), które ograniczają produkcję (czyli również Ricardiańską specjalizację produkcji) oraz podwyższą ceny. Zatem międzynarodowe reguły konkurencji mogłyby pełnić funkcję swoistego zabezpieczenia realizacji celu spadku cen i specjalizacji produkcji, które to cele mają w założeniu towarzyszyć liberalizacji handlu na świecie. To pierwszy i zapewne najważniejszy punt styczności pomiędzy prawem WTO, a prawem konkurencji.
2. Otwarcie krajowych rynków może narazić te rynki na działalność globalnych karteli
Drugi punkt styczność pomiędzy prawem WTO, a regułami konkurencji polega na tym, że często brak odpowiednich regulacji zwalczających kartele, przy jednoczesnej liberalizacji handlu może krajom rozwijającym się przynieść więcej szkody niż pożytku. Ma to miejsce w sytuacji, kiedy „zachodnie” firmy korzystające z liberalizacji handlu pojawiają się na rynkach krajów rozwijających się i wykluczają lokalną konkurencję, korzystając z braku skutecznych porządków antymonopolowych w tych krajach. Często firmy te wcale nie są efektywniejsze od ich lokalnych konkurentów działających w krajach rozwijających się, jednak wykorzystując swoją wielkość i zasoby pieniężne są one w stanie, właśnie za pomocą praktyk zakazanych na gruncie zachodnich porządków antymonopolowych, wykluczyć z rynków rozwijających się lokalne firmy. Nie jest to bynajmniej sytuacja rzadka. Kartele i inne antykonkurencyjne praktyki zachodnich firm na rynkach państw rozwijających się, szczególnie w Afryce są według badań OECD prawdziwą plagą. Znane są nawet przypadki (co już jest oburzające do kwadratu), że zachodnie firmy angażują się w zmowy przetargowe (czyli kartele pomiędzy wykonawcami w zamówieniach publicznych) w przetargach na projekty infrastrukturalne w krajach Afryki organizowanych przez odpowiednie agendy ONZ (szczególną sławę zyskał kartel niemieckich firm budowlanych w przetargach organizowanych przez ONZ w Egipcie w 2000 roku wykryty przez niemiecki Urząd Kartelowy).
Zatem pewne umiędzynarodowienie reguł konkurencji pozwoziłoby w pewnym stopniu zapobiec antykonkurencyjnym praktykom firm z krajów rozwiniętych na rynkach krajów rozwijających się ze szkodą dla lokalnych konsumentów.
3. Bariery dostępu do krajowych rynków mogą być publiczne, jak i prywatne
Trzeci punkt styczności pomiędzy prawem konkurencji, a prawem WTO wiąże się z pojęciem nadużywania pozycji dominującej. Reguły WTO mają bowiem na celu stopniową likwidację publicznych barier handlowych (takich jak np. cła, czy subsydia eksportowe). Często jednak dostęp do rynku w poszczególnym kraju może być zablokowany nie tylko przez państwowe regulacje ale również przez działalność lokalnej firmy, która na danym rynku krajowym posiada pozycję dominującą i tzw. niezbędną infrastrukturę. Co z tego, że prawo państwa A nie będzie w żaden sposób dyskryminowało operatorów telefonicznych z innych krajów chcących świadczyć swoje usługi w tym państwie w sytuacji, gdy w państwie A większość kabli telefonicznych należeć będzie do tego samego, prywatnego przedsiębiorcy, który odmówi zagranicznym konkurentom podłączenia do tych kabli? Większość porządków prawa konkurencji nakazałoby takiemu prywatnemu dominującemu przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu umożliwienie dostępu (odmowa udostępnienia tzw. „niezbędnej infrastruktury” jest w europejskim prawie antymonopolowym przejawem zakazanego nadużywania pozycji dominującej), co jednak w sytuacji, gdy w państwie A brak jest skutecznych regulacji antymonopolowych? Antykonkurencyjne praktyki krajowego dominanta mogą zatem zmienić likwidację publicznych barier dla handlu w ramach WTO w likwidację pozorną. Umiędzynarodowione reguły antymonopolowe mogłyby zapobiec tej pozorności i zmusić telekomunikacyjnego dominanta z państwa A do udostępnienia niezbędnej infrastruktury zagranicznym konkurentom.
Tyle o overlaps pomiędzy prawem konkurencji, a prawem WTO. W ostatnim, trzecim wpisie pokażę gdzie globalna uniformizacja prawa konkurencji już się dokonała.