W celu wyczerpania, rozpoczętego w poprzednim wpisie, tematu odstąpienia od umowy zawartej przez internet za pomocą e-maila warto jeszcze pomówić o pobocznych kwestiach dotyczących złożenia oświadczenia o odstąpieniu, a dokładniej o zagadnieniu terminowości złożenia przez konsumenta tego oświadczenia (a nóż, gdy jakiś internetowy konsument zechce się kiedyś powołać na moje dywagacje, będzie miał wyłożoną całą prawną argumentację).
Ustawa o ochronie niektórych praw konsumentów wprost przewiduje, że dla zachowania, przewidzianego w ustawie , 10-dniowego terminu na odstąpienie od umowy wystarczy, że w powyższym terminie oświadczenie o odstąpieniu od umowy zostanie przesłane przez konsumenta, a nie otrzymane przez przedsiębiorcę. Jest to spore udogodnienie i wyjątek od od ogólnej zasady prawa cywilnego, zgodnie z którą oświadczenie woli zostaje złożone w momencie zapoznania się z tym oświadczeniem przez adresata, a nie w momencie wysłania.
Istnieje jednak pewne ale. Prawnicy-naukowcy (zwani również w środowisku „doktryną”) zdają się mówić, że powyższe udogodnienie dotyczy jedynie oświadczeń złożonych w formie pisemnej (czyli nie dotyczy formy jaką jest e-mail).
gdyby konsument złożył oświadczenie w innej formie (niż forma pisemna) decyduje reguła stanowiąca, że sytuację tę należy ocenić uwzględniając konkretne okoliczności i normalny tok czynności, których przedsięwzięcie skutkuje zapoznanie się z treścią oświadczenia woli (Z. Radwański, w: System Prawa Prywatnego Tom 2, Warszawa 2002, s. 303)
Teoretycznie więc, nawet jeżeli wyślemy e-mailowe oświadczenie o odstąpieniu w przewidzianym terminie 10 dni, przesiębiorca u którego zamówiliśmy „internetowo” towar będzie mógł twierdzić, że nie zapoznał się z tym oświadczeniem w wymaganym terminie 10 dni i tym samym musimy zachować towar, podczas gdy on może zachować nasze pieniądze.
Na szczęście z pomocą, o paradoksie (!) nadchodzi, nam, wspomniana już doktryna, która twierdzi, że przedsiębiorcy mają obowiązek sprawdzać swoją elektroniczną skrzynkę codziennie, z wyjątkiem dni wolnych od pracy (przykładowo: J. Barta, R. Markiewicz, Internet a prawo, Kraków 1998, s. 55), a zatem gdy oświadczenie o odstąpieniu dotrze do przedsiębiorcy w dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 10 dni od momentu zawarcia umowy, nalezy uznać że nasze oświadczenie zostało złożone zarówno skutecznie, jak i w terminie.
Powtarzam toteż motto poprzedniego wpisu:
Od umowy awartej przez internet można odstąpić za pomocą e-maila!
PS. Należy jednak pamiętać, że e-maila trzeba przesłać, zgodnie z art. 10 cytowanej ustawy, w ciągu 10 dni od otrzymania przesyłki z zamówionym towarem lub, w wypadku zawarcia umowy o świadczenie usługi internetowej (np. umowy z niesławnym Pobieraczkiem), w ciągu 10 dni od dnia, w którym umowa została zawarta. Ponadto sugerowane jest żeby ów e-mail zdążył zawitać do skrzynki przedsiębiorcy w dzień roboczy nie późniejszy niż ostatni dzień ze wspomnianego już kilka razy 10-dniowego terminu.