Niedawno wpadła mi w ręce 30-stronicowa broszura, która stanowi, jak mi się wydaje, program polityczny partii Ruch Palikota („Nowe porozumienie społeczne. Korekta kapitalizmu”). W rozdziale 7 owego dzieła, dotyczącym systemu ochrony zdrowia, znajduje się punkt o następującym tytule: „Zdrowa konkurencja na rynku ubezpieczeń”. Punkt ten zaczyna się od poniższego peanu na cześć konkurencji
Konkurencja jest niezbędna służbie zdrowia jak powietrze każdemu pacjentowi. Bez konkurencji, bez rzeczywistego rynku, nie ma możliwości wyceny usług i procedur medycznych. Bez konkurencji jesteśmy skazani na kolosalne marnotrawstwo naszych pieniędzy.
Głównym za to postulatem jest utworzenie, w miejsce obecnego Narodowego Funduszu Zdrowia, „konkurujących ze sobą funduszy”. Tyle Ruch Palikota.
Teraz angielskie więzienia. Jakiś czas temu przeczytałem w Magazynie (piątkowym, około-ekonomicznym dodatku do Dziennika Gazety Prawnej, nr 11-13 maja 2012) o tym, jak rząd brytyjski postanowił sprzedać i przekazać do zarządzania przedsiębiorstwom prywatnym kilkanaście brytyjskich więzień. Posunięcie owo tłumaczono przede wszystkim chęcią wprowadzenia konkurencji w sektorze więziennictwa, co rzekomo miało przyczynić się do obniżenia kosztów.
Mając na uwadze dwa powyższe przykłady chciałbym w tym wpisie zwrócić uwagę czytelnika na fakt, że przekazanie pewnej usługi publicznej w ręce prywatne nie musi się wcale koniecznie wiązać z promowaniem konkurencji, natomiast możliwa jest promocja tejże konkurencji przy pozostawieniu realizacji usługi publicznej w rękach państwa.
W tym miejscu należy jeszcze sprecyzować, co rozumiem pod pojęciem usługi publicznej: otóż chodzi mi o usługi, które z przyczyn politycznych nie zostały poddane rynkowi , tj. o podaży tych usług nie decyduje popyt usługobiorców, a finansowanie (lub dotowanie, jak ma to miejsce w wypadku transportu publicznego) państwowe. W tym sensie usługi „więziennicze”, nawet w sytuacji administrowania więzieniami przez przedsiębiorców prywatnych, pozostaną usługą publiczną, ponieważ to z woli państwa, a nie z woli usługobiorców (więźniów) będą pochodziły środki na finansowanie zakładów karnych. Podobnie usługi ochrony zdrowia będą usługą publiczną tak długo, jak finansowanie ochrony zdrowia będzie pochodziło z publicznej składki zdrowotnej, nawet jeżeli ową ochronę świadczyć będą w pełni prywatne zakłady lecznicze. Wymieńmy sobie jeszcze usługi publiczne, które posłużą nam za przykłady: kolej, więziennictwo, szkolnictwo, spalanie śmieci połączone z ich wywozem, usługa finansowania usług ochrony zdrowia (ta usługa to nie to samo, co usługa ochrony zdrowia).
W poniższym wpisie przeanalizuję 3/4 możliwe do wyobrażenia sytuacje, w których realizowana może być usługa publiczna:
1) usługa jest realizowana przez podmiot publiczny w warunkach braku konkurencji;
2) usługa jest realizowana przez podmiot prywatny w warunkach braku konkurencji;
3) usługa jest realizowana przez podmiot/podmioty publiczny/publiczne w warunkach konkurencji.
Teoretycznie można też mówić o sytuacji, w której usługa jest realizowana przez podmiot prywatny w warunkach konkurencji, jednak taki scenariusz wydaje się być wewnętrznie sprzeczny: jeżeli jakaś usługa zostaje zupełnie sprywatyzowana i poddana regułom rynkowym, to nie jest to już usługa publiczna w rozumieniu jakie zaprezentowałem w poprzednim akapicie.
Sytuacja pierwsza: usługa publiczna jest realizowana przez podmiot publiczny w warunkach braku konkurencji.
Przykład: NFZ na rynku finansowania usług zdrowotnych. Obserwacje: duże marnotrawstwo pieniędzy publicznych przez biurokratycznego molocha, jakim jest NFZ.
Sytuacja druga: usługa publiczna jest realizowana przez podmiot prywatny w warunkach braku konkurencji.
Tak, to prawda, nie zawsze sam fakt bycia podmiotem prywatnym oznacza konkurencyjne zachowanie na rynku. Ba, w większości przypadków powierzenie danej usługi publicznej prywatnemu nie zlikwiduje monopolu państwowego, a jedynie zmieni ten monopol z publicznego w prywatny. Pamiętajmy przecież, że przekazując daną usługę publiczną do realizacji przez podmiot prywatny państwo wcale nie rezygnuje z finansowania tej usługi (gdyby państwo przestało finansować usługę publiczną, usługa taka przestałaby być usługą publiczną, a stałaby się usługą rynkową). Podmiot prywatny, któremu przekazana została do realizacji usługa publiczna traci główną zaletę bycia podmiotem prywatnym, czyli dążenie poprawy jakości i obniżenia ceny motywowana chęcią przyciągnięcia konsumentów. Podmiot prywatny nie będzie dążył do poprawy jakości i obniżenia ceny w sytuacji, w której finansowanie tego podmiotu nie będzie zależeć od ilości przyciągniętych konsumentów, a od finansowania przez budżet państwa, które to finansowanie będzie co więcej gwarantowane (póki bowiem dana usługa jest usługą publiczną, państwo ma administracyjny obowiązek finansowania tej usługi). Realizacja usługi publicznej przez przedsiębiorcę prywatnego, dopóki będziemy mówili o usłudze publicznej, a nie w pełni sprywatyzowanej usłudze, będzie najczęściej tworzyć z przedsiębiorcy prywatnego nie tylko monopol naturalny, ale co więcej monopol nieponoszący ekonomicznego ryzyka danej działalności (bo państwo i tak zapłaci).
Przykłady?
Przekazanie londyńskiego metra firmom prywatnym w drodze partnerstwa publiczno-prywatnego, które miało miejsce w latach .80 ubiegłego wieku i dzisiejsze pomysły na „prywatyzację brytyjskich więzień” . Przyjrzyjmy się, jak ów pomysł opisał Tony Judt i jakie wnioski z niego wyciąga:
W przypadku londyńskiego metra zawiązano partnerstwo publiczno-prywatne, by w ten sposób zachęcić inwestorów do nabywania części sieci metra. Zapewniano ich, że bez względu na okoliczności będą chronieni przed poważnymi stratami. Tym samym zniszczono ekonomiczne podstawy całego przedsięwzięcia – mechanizm działania dla zysku. W tych uprzywilejowanych warunkach prywatny właściciel okaże się tak samo niegospodarny jak parter publiczny: będzie zbierał śmietankę, a za straty każe płacić państwu.
Jak widać Brytyjczycy nie słuchają się Tony’ego Judta. Do obecnego pomysłu dotyczącego przekazania dużej części więzień przedsiębiorco prywatnym zastosowanie wydają się mieć uwagi Judta dotyczące „prywatyzacji” londyńskiego metra.
W Polsce przykładem tworzenia takiego nieefektywnego monopolu po stronie przedsiębiorców prywatnych będzie obowiązujący obecnie system gospodarowania śmieciami w polskich gminach. Od 1 stycznia 2012 Polska, pod wpływem regulacji unijnych, zdecydowała się na nowelizację ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. W myśl nowych przepisów gmina będzie wybierała w drodze przetargu przedsiębiorcę świadczącego usługę wywozu śmieci na jej terytorium. Przez ten okres przedsiębiorca, który wygra przetarg będzie posiadał monopol na wywóz śmieci, co według raportu Prezesa UOKiK doprowadzi do spadku efektywności świadczonej usługi i pogorszenia sytuacji konsumentów (http://www.uokik.gov.pl/aktualnosci.php?news_id=3305&news_page=7).
Bardzo często do sytuacji braku konkurencji przy świadczeniu usług publicznych przez podmiot prywatny dojdzie w wypadku tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego (jest to forma realizacji inwestycji publicznych określona w specjalnej ustawie o partnerstwie publiczno–prywatnym).
Zwróćmy uwagę na poniższy fragment zawarty w poradniku o partnerstwie publiczno-prywatnym opublikowanym przez Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, szczególnie na jego podkreśloną część:
Cechą współczesnego systemu zarządzania publicznego jest przekazywanie przez administrację zarówno państwową, jak i samorządową, funkcji o charakterze publicznym podmiotom prywatnym. Władze wycofują się z wielu dziedzin praktycznej działalności gospodarczej, społecznej, a nawet publicznej (użyteczności publicznej), jednocześnie zachowując odpowiedzialność publicznoprawną za stan rzeczy we wszystkich znaczniejszych sektorach życia zbiorowego i gospodarki.
Gdy przedsiębiorca prywatny otrzyma w drodze koncesji zgodę na eksploatację autostrady, a jednocześnie większość środków na budowę tej autostrady będzie pochodziła z budżetu publicznego to: po pierwsze przedsiębiorca taki uzyska monopol na danym rynku (nikt przecież nie pociągnie obok siebie dwóch konkurencyjnych autostrad), a po drugie uzyska gwarancję finansowania inwestycji (bo państwo zawsze wypłaci przecież obiecane środki na budowę). Dlatego osobiście jestem fanem budowania dróg w oparciu o zwykłe zamówienia publiczne i późniejszego administrowania drogami przez jednostki państwowe, a nie budowania w trybie ustawy o koncesji, w którym przedsiębiorca prywatny nie tylko buduje drogę, ale również taką drogą administruje pobierając stosowne opłaty (droga jednak nie powstałaby bez środków publicznych, dlatego dalej mówimy o „usłudze publicznej”)
Uważajmy zatem na argumenty wychwalające pod niebiosa inwestycje publiczne realizowane w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Owszem partnerstwo publiczno-prywatne może być często zbawienną instytucją, ale w wielu przypadkach umowa o partnerstwo publiczno-prywatne pomiędzy państwem a podmiotem prywatnym może być zawarta w taki sposób, że większość ryzyka za porażkę przedsięwzięcia będzie spoczywała na podmiocie publicznym, a tym samym zachęcała przedsiębiorstwo prywatne do nierynkowego i nieefektywnego zachowania (umowa o partnerstwo publiczno-prywatne zgodnie z ustawą o takim samym tytule musi zawierać tzw. analizę ryzyka przedsięwzięcia, jednak podmioty publicznego mają znaczną swobodę co do zakresu alokacji ryzyka między siebie, a przedsiębiorcę prywatnego).
Biorąc wszystkie powyższe argumenty i przykłady pod uwagę bądźmy zatem świadomi, że nie zawsze realizacja zadań publicznych przez przedsiębiorcę prywatnego będzie wiązać się z powstaniem efektywnej rynkowej konkurencji. Bardzo często przedsiębiorca prywatny będzie takim samym nieefektywnym monopolem, co państwowa jednostka (taka jak NFZ), co gorsza jednak monopolem pobierającym za swoje „pośrednictwo” w realizacji usługi publicznej sowitą prowizję (przedsiębiorca prywatny musi przecież, w przeciwieństwie do państwa, zarabiać).
W kolejnym wpisie postaram się przybliżyć czytelnikom trzecią z opisanych sytuacji, czyli przypadek, w którym usługa jest realizowana przez podmiot/podmioty publiczny/publiczne w warunkach konkurencji. Jest to według mnie najbardziej pożądana forma realizacji usług publicznych i, uprzedzę nieco fakty, właśnie taką formę realizacji usługi finansowania opieki zdrowotnej zdaje się proponować Ruch Palikota.