Ostatni wpis zakończyłem pytaniem o następującej treści: czy w systemie, w którym działają konkurujące między sobą podmioty publiczne (system państwowych kas chorych, szkoły publiczne konkurujące o bony edukacyjne) mogą działać przedsiębiorcy prywatni?
Poniżej sugerowana odpowiedź:
Teoretycznie tak, nikt bowiem nie powinien w zdrowej gospodarce rynkowej zakazywać przedsiębiorcom próby swoich sił w danym rodzaju działalności gospodarczej (rzecz jasna po uzyskaniu w niektórych wypadkach odpowiednich koncesji, licencji itp.). Do stworzenia zdrowego systemu konkurujących ze sobą jednostek publicznych należy jednak, w kontekście uczestnictwa na obrzeżach tego systemu przedsiębiorców prywatnych, pamiętać o dwóch rzeczach.
Po pierwsze należy co do zasady unikać sytuacji, w których pomoc publiczna dla konkurujących ze sobą jednostek publicznych jest udzielana również przedsiębiorcom prywatnym (w tym miejscu warto wspomnieć, że duża część postaci pomocy publicznej jest w Polsce zakazana przez normy Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej). Państwo nie powinno np. subwencjonować prywatnych kas chorych w taki sam sposób jak kas publicznych (jeżeli ktoś chce zapewnić sobie opiekę medyczną o standardach rosyjskiego oligarchy może to zrobić, ale wykupując ubezpieczenie prywatne za własne pieniądze i nie korzystając z państwowych subwencji dla takiego ubezpieczyciela). Państwo nie powinno też wydawać bonów edukacyjnych do realizacji w szkołach publicznych (jeżeli ktoś chce edukacji swojego dziecka o standardach hiszpańskiej infantki niech sam zapłaci odpowiednią kwotę prywatnej szkole, a nie korzysta z finansowanego z budżetu bonu edukacyjnego).
Po drugie należy pamiętać, że jednostki publiczne powinny konkurować ze sobą, a nie z podmiotami prywatnymi. Należy zatem zadbać o to, żeby jednostki publiczne nie konkurowały oferowaną ceną (państwo nie jest od tego, żeby konkurować na rynkowych warunkach z przedsiębiorcami prywatnymi, jak zresztą już kiedyś wspominałem: https://powiesczatrzygrosze.wordpress.com/tag/lewica/ ), ale wyłącznie jakością usługi, za którą płacona jest zestandaryzowana, subwencjonowana, w części lub w całości przez państwo cena. Powyższy brak możliwości konkurencji ceną został zagwarantowany w niemieckim systemie, gdzie wysokość stawki do państwowej kasy chorych jest sztywno określona dla osób o danych przedziałach dochodów.
Jeżeli zaś chodzi o system bonu edukacyjnego to, przynajmniej w zamyśle Miltona Friedmana, ma on właśnie tę wadę, że bon edukacyjny może być zrealizowany zarówno w szkołach publicznych, jak i prywatnych. Wada powyższego rozwiązania polega z jednej strony na subwencjonowaniu przez państwo działalności przedsiębiorców prywatnych (bon jest przecież rodzajem subwencji), a z drugiej strony na zmuszeniu szkół publicznych do konkurencji ze szkołami prywatnymi. Konkurencji, co należy podkreślić, niezdrowej, bo przecież jakość usługi świadczonej przez szkoły prywatne wynika tylko częściowo ze zestandaryzowanej opłaty (taką „opłatą” jest bon edukacyjny), a w większość, zysków uzyskanych wskutek stosowania rynkowych cen za inne usługi, które oferują te szkoły. Teoretycznie możliwa byłaby zatem patologiczna sytuacja, w której szkoły prywatne świadczyłyby odrębną usługę dla posiadaczy bonu edukacyjnego i odrębną usługę dla dzieci rodziców, którzy płaciliby za dodatkowe świadczenia edukacyjne. Szkoły prywatne mogłyby „przerzucać” część środków uzyskiwanych z pełni wolnorynkowej działalności oferując lepszą usługę posiadaczom bonu edukacyjnego tworząc tym samym szkołom publicznym niezdrową konkurencję.
Czas na podsumowanie.
Dla realizacji usługi publicznej najbardziej pożądana jest system konkurujących między sobą podmiotów publicznych. Przy projektowaniu takiego systemu należy jednak pamiętać o wspomnianych powyżej dwóch zagrożeniach wiążących się z działalnością przedsiębiorców prywatnych. Wydaje się, że pamiętali o nich Niemcy projektując swój model finansowania usług ochrony zdrowia.
Co z Palikotem i jego pomysłem konkurujących ze sobą funduszy, które mają zastąpić NFZ?
Choć nie wynika to z programu Ruchu Palikota, treść wywiadu z Januszem Palikotem sugeruje, że koncepcja jego partii opiera się właśnie na niemieckim systemie kas chorych ( http://forsal.pl/artykuly/552485,lewicowe_cele_liberalne_metody_wywiad_z_januszem_palikotem.html ). Jeżeli jest tak w rzeczywistości wypada tylko przyklasnąć…