Dziennikarz gazety.pl z radością poinformował publikę, że Zakłady Azotowe w Puławach mają połączyć się z Zakładami w Tarnowie (http://wyborcza.biz/Gieldy/1,114507,12851516,Wielka_polska_synteza_chemiczna_laczenie_grupy_Azoty.html#ixzz2CDrtoUGk). Transakcję z punktu widzenia prawa konkurencji oceni Komisja Europejska. Dziennikarz gazety.pl radośnie informuje również, że „jeśli transakcja wzbudzi wątpliwości UOKiK, ten będzie mógł poprosić Komisję o oddanie mu postępowania i ewentualnie zablokuje fuzję”. Ten fragment jest błędny ponieważ sugeruje on, że tylko UOKiK mógłby ocenić przedmiotową fuzję z punktu widzenia reguł konkurencji. To oczywiście bzdura, bo Komisja Europejska jest odpowiednikiem UOKiK w skali europejskiej i tak samo może zablokować transakcję z powodu przewidywanego, antykonkurencyjnego wzrostu cen. Jest zupełnie odwrotnie niż sugeruje dziennikarz gazety.pl. UOKiK w przeciwieństwie do Komisji Europejskiej mógłby być w teorii mniej restrykcyjny w ocenie potencjalnych antykonkurencyjnych skutków rzeczonej fuzji zakładów azotowych niż Komisja Europejska.
Wszystko dlatego, że UOKiK, będący przecież polskim organem mógłby uwzględnić polski interes ekonomiczny, który wchodzi w grę w wypadku utworzenia silnego gracza z 80% udziałem w polskim rynku nawozów. Połączona grupa chemiczna mogłaby być pożądana z punktu widzenia polskiego eksportu na rynki zagraniczne. Dlatego to raczej UOKiK, bardziej niż Komisja Europejska, mógłby przymknąć oczy na potencjalny wzrost cen na polskim rynku, jeżeli ten wzrost zostałby zbilansowany przez wzrost przychodów eksportowych, polskiej bądź co bądź, firmy.
Inna sprawą jest oczywiście, czy UOKiK potraktowałby przedmiotową fuzję w nieszablonowy sposób, porównał potencjalne straty polskich konsumentów i zbilansował je z nadwyżką eksportową polskich producentów. Teoretycznie UOKiK nie ma do tego ustawowej podstawy, ponieważ może on oceniać koncentracje jedynie z punktu widzenia interesu konsumentów. Jednakże organy antymonopolowe na całym świecie potrafią często bardzo twórco interpretować prawo w sytuacji fuzji, która są co prawda antykonkurencyjne z puntu widzenia konsumentów, jednakże tworzą lub umacniają one tzw. narodowego championa, który skuteczniej może walczyć o rynki zagraniczne. Przykłady?
1.Fuzja amerykańskich producentów samolotów Boening/McDonnell Douglas (http://www.ftc.gov/opa/1997/07/boeingsta.shtm).
Transakcja ta została zablokowana przez Komisję Europejską, jednak ostatecznie doszła do skutku, ponieważ zgodę na nią wyraziła amerykańska Federalna Komisja Handlu (Federal Trade Commission). Tajemnicą poliszynela jest to, że amerykański organ ponad dobrobyt konsumentów przedkładał polepszenie pozycji Boeninga kosztem europejskiego konkurenta, Airbusa.
2.Fuzja Nippon Steel i Sumimito Metal Industries
Transakcja doprowadziła do powstania monopolu na japońskim rynku stali (w oczywisty sposób szkodliwego dla japońskich konsumentów), jednak Japońska Komisja Uczciwego Handlu (Japanese Fair Trade Commission) zaakceptowała koncentrację Również w tym wypadku tajemnicą poliszynela był fakt, że chodziło o stworzenie narodowego czepiona, który mógłby skutecznie eksportować stal na rynek chiński (http://www.jftc.go.jp/en/pressreleases/archives/individual-000457.html).
Na ile jednak możliwe byłoby, że UOKiK oceniłby transakcję pomiędzy Tarnowem, a Puławami z punktu widzenia narodowego interesu ekonomicznego, a nie z punktu widzenia powstania monopolu prowadzącego do wzrostu cen? Podejrzewam, że szanse na takie twórczą (ale być może korzystną dla polskiej gospodarki) ocenę UOKiK byłyby dość małe. UOKiK unika raczej twórczych interpretacji i ogranicza się do stosowania literalnych reguł polskiej ustawy antymonopolowej.
PS. Na marginesie, warto zauważyć przytoczone w artykule na gazeta.pl wypowiedzi ZA Tarnów przeczą tradycyjnym zasadom prawa konkurencji.
Po pierwsze „Azoty” twierdzą, że „obniżenie ceny gazu pozwoli na tańszą produkcję, a to powinno przełożyć się w jakimś stopniu na ceny nawozów wychodzących z Azotów Tarnów”. To prawda, że fuzje, mogą spowodować obniżenie kosztów produkcji połączonych firm (w tym przypadku chodzi o koszty surowcowe). Jednak organy konkurencji na całym świecie są bardzo wstrzemięźliwe w ocenie argumentu łączących się firm polegającego na tym, że spadek kosztów produkcji po koncentracji przełoży się na niższe ceny. Obniżenie kosztów logicznie przekłada się jedynie na wyższe zyski, nie wiadomo jednak dlaczego nowo powstała firma, posiadająca w tym wypadku ok. 80% udziałów w polskim rynku nawozów, miałaby altruistycznie przetransferować część swoich zysków do dotychczasowych klientów obniżając ceny.
Po drugie, Andrzej Skolmowski, wiceprezes Tarnowa twierdzi, że „o monopolu nie może być mowy, bo obie spółki produkują inne nawozy, dla różnych odbiorców”. Z powyższej wypowiedzi wypływa wniosek, że odrębne nawozy tworzą odrębne rynki właściwe. Jednakże analiza rynku właściwego z punktu widzenia prawa konkurencji to nie tylko analiza substytutywności produktów od strony popytu ale również analiza substytutywności podaży. Jeżeli nawet ZA Tarnów oraz ZA Puławy produkują inne nawozy (powiedzmy, że ZA Puławy produkują nawóz A, a ZA Tarnów nawóz B), wcale nie znaczy to, że ZA Tarnów nie mogą z łatwością przestawić się na produkcję nawozu A, w sytuacji kiedy ZA Puławy podwyższą jego cenę. Sam zatem fakt, że ZA Puławy i ZA Tarnów produkują inne nawozy nie znaczy, że firmy te działają na odrębnych rynkach, a analizowana koncentracja nie doprowadzi do powstania podmiotu z 80% procentowym udziałem w polskim rynku nawozów (inna sprawa, czy rynek nawozów ogranicza się jedynie do terytorium Polski).